Kieleckie Studia Teologiczne - strona główna

    Publikacje

Autorzy          Zapowiedzi

  

Redakcja   Kontakt   Współpraca

ks.  Artur  Jerzy  Katolo

 

 

 

 

Klonowanie a ideologia jakości życia

1. Status quaestionis

Zwykło się mówić: jakie czasy, tacy ludzie. Jednak nie da się ukryć faktu, że nie czasy kształtują ludzi, ale sami ludzie nadają kształt czasom, w jakich przychodzi im żyć. Suma przekonań, wartości, poziom wykształcenia oraz ignorancji, kondycja społeczeństwa i rodziny zarazem – to wszystko składa się na pojawianie, lub też zanikanie (w sensie wrażliwości ludzkiej) określonych idei. Jak stwierdza ksiądz arcybiskup J. Życiński:

Wcześniejsze predyspozycje psychiczne, zainteresowania intelektualne, sympatie do określonych metod i stylów badań rzutują nieuchronnie, często nawet w sposób nieuświadamiany, na naszą percepcję świata i na przyjęty sposób interpretacji zdarzeń. Tworzą one swoisty filtr informacyjny, który sprawia, że określony sposób widzenia świata wydaje się nam sugestywny i bliski, pewne odczucia zaś pozostają obce.

Zadaniem niniejszego opracowania jest ukazanie, w jaki sposób idea klonowania człowieka wpisuje się w kształtowanie ideologii jakości życia, ideologii, która w świadomości społecznej zdaje się coraz bardziej zastępować ideę kultury życia.

2. Kultura życia

Orędzie chrześcijańskie o zbawieniu człowieka jest zarazem orędziem na rzecz życia ludzkiego – jego godności, wyjątkowości, niepowtarzalności. Od samych początków swojego istnienia, chrześcijaństwo starało się wypracować i ukazać kulturę życia. Kultura życia była w starożytności chrześcijańskiej tą „lepszą” propozycją dla człowieka zanurzonego w kulturze pogańskiej, której jedną z cech była pogarda dla ludzkiego życia – szczególnie wobec istnień słabszych, mniejszych i w jakimś sensie „niedoskonałych” (np. niewolnicy); i nie można się łudzić – ta swoista walka pomiędzy kulturą życia a cywilizacją śmierci trwa do dziś.

Oczywiście nie można negować wkładu starożytnej kultury klasycznej (nikt nie ma zamiaru jej potępiać!) – czyli tej pogańskiej, z którą musiało konfrontować się wczesne chrześcijaństwo – na rzecz tworzenia kultury życia. Na ten fakt wskazał Ojciec Święty Jan Paweł II w swojej adhortacji Ecclesia in Europa:

Z różnorodnych duchowych korzeni wyrasta uznanie wartości osoby i jej niezbywalnej godności, świętości ludzkiego życia i centralnej roli rodziny, znaczenia oświaty i wolności myśli, słowa, religii, jak też ochrona prawna jednostek i grup, umacnianie solidarności i dobra wspólnego, uznanie godności pracy. Z tych korzeni zrodziło się dążenie do podporządkowania władzy politycznej prawu i poszanowaniu praw osoby i narodów. Trzeba zatem przypomnieć tu ducha starożytnej Grecji i Rzymu, wkład ludów celtyckich, germańskich, słowiańskich, ugrofińskich, kultury żydowskiej i świata muzułmańskiego. Tym niemniej trzeba uznać, że historyczne inspiracje te znalazły w tradycji judeo-chrześcijańskiej siłę zdolną do ich harmonizacji, konsolidacji i rozwoju. Jest to fakt, o którym nie można zapominać; przeciwnie, budując „wspólny europejski dom” trzeba uznać, że gmach ten winien się opierać także na wartościach, które objawiły się w pełni w tradycji chrześcijańskiej. Świadomość tego przynosi korzyść wszystkim.

Tworzenie szeroko rozumianej kultury wymaga współdziałania wielu osób – w tym miejscu bardziej czytelną staje się natura społeczna osoby ludzkiej. Współdziałanie wymaga jednak odpowiedniego współżycia międzyludzkiego. Jeżeli zabraknie tego współżycia, wówczas może pojawić się zjawisko „wojny wszystkich ze wszystkimi”. Dlatego ważnym jest ustalenie – a właściwie odczytanie – fundamentu współżycia i współdziałania międzyludzkiego. Na konieczność podjęcia tego rodzaju działań, jakim jest przypomnienie o fundamencie współistnienia osób ludzkich, wskazał Ojciec Święty Jan XXIII w encyklice Pacem in terris:

Wszelkie współżycie ludzi, jeżeli chcemy, aby było dobrze zorganizowane i rozwijało się pomyślnie, musi opierać się na podstawowej zasadzie, że każdy człowiek jest osobą, to znaczy istotą obdarzoną rozumem i wolną wolą, wskutek czego ma prawa i równocześnie obowiązki wypływające bezpośrednio i równocześnie z własnej jego natury. A ponieważ są one powszechne i nienaruszalne, dlatego nie można się ich w żaden sposób wyrzec.

Wobec powyższych przesłanek, wynikających z nauczania Magisterium Kościoła, można postawić następującą tezę: z kultury ducha, rodzi się kultura materialna (np. rozwój nowych technologii). U podstaw kultury ducha leży uznanie prawdy o osobie ludzkiej jako istocie duchowo-cielesnej (osoba ludzka) oraz o jej niezbywalnych prawach (na pierwszym miejscu prawo do życia i wolności). Kultura życia, czyli pochwała i obrona fundamentalnego dobra każdej osoby ludzkiej, jakim jest życie, wyprzedza kulturę materialną.

Z biblijnej koncepcji człowieka Europa wzięła to, co najlepsze w jej humanistycznej kulturze, czerpała inspirację dla swej twórczości intelektualnej i artystycznej, wypracowała normy prawne, ucząc zwłaszcza szacunku dla godności osoby ludzkiej, jaka jest źródłem niezbywalnych praw. W ten sposób Kościół, jako depozytariusz Ewangelii, przyczynił się do rozpowszechnienia i umocnienia tych wartości, które nadały europejskiej kulturze walor uniwersalny.

Kultura życia bierze swe początki w biblijnej koncepcji osoby ludzkiej – I stworzył Bóg człowieka na obraz swój, na obraz Boży stworzył go, mężczyzną i niewiastą stworzył ich (Rdz 1, 27). Człowiek jako osoba (bez względu na wiek, kolor skóry, poglądy etc.) i niezbywalne jego prawa osobowe (szczególnie prawo do życia każdego człowieka od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci) stanowią podstawę cywilizacji europejskiej (kultura życia) – i z takiego fundamentu można być dumnym.

Godność życia nie wynika jedynie z jego źródeł, czyli z faktu, że pochodzi ono od Boga, ale także z jego celu, z jego przeznaczenia do komunii z Bogiem przez poznanie Go i umiłowanie. Właśnie w świetle tej prawdy św. Ireneusz uściśla i uzupełnia swoją pochwałę człowieka: tak, „człowiek żyjący” jest „chwałą Bożą”, ale „życie człowieka to oglądanie Boga”.

Kultura życia to nic innego jak wyrażenie chwały Bożej, która ujawnia się w życiu każdego człowieka.

O kulturę życia apelował bardzo mocno Prymas Stefan Kardynał Wyszyński:
Życie jest największym darem Boga! Filozofowie głoszą, że „lepiej jest być niż nie być”, lepiej żyć niż nie żyć. Wartość ma tylko to, co istnieje, co żyje. Najgorszy byt ma większą wartość niż niebyt, nicość. Każdy z nas woli żyć niż nie żyć. Samobójców uważamy za nieszczęśliwych albo za zboczeńców. Cały świat woła głosem wielkim: chcę żyć.

Budowanie cywilizacji życia jawi się jako odpowiedź na wołanie „chcę żyć!”. Jest to pozytywna odpowiedź, jaką może dać każda osoba ludzka, która uznając własne prawo do życia, uznaje również prawo do istnienia drugiego człowieka. Cywilizacja życia nie jest jedynie przedmiotem wiary religijnej (ani tym bardziej sprawą jedynie i wyłącznie ludzi wierzących!), ale stanowi najbardziej podstawowe doświadczenie i zarazem wezwanie moralne całej ludzkości, bez względu na stosunek do wiary religijnej.

3. Ideologia jakości życia

Obok tej kultury życia, nie można ukrywać, pojawiają się tendencje, które coraz silniej starają się promować ideologię „jakości życia”. Są to tendencje z gruntu laickie, które wykluczają jakiekolwiek odniesienie człowieka do Boga:

chciałbym przypomnieć utratę pamięci i dziedzictwa chrześcijańskiego, któremu towarzyszy swego rodzaju praktyczny agnostycyzm i obojętność religijna, wywołująca u wielu Europejczyków wrażenie, że żyją bez duchowego zaplecza, niczym spadkobiercy, którzy roztrwonili dziedzictwo pozostawione im przez historię. Nie dziwią zatem zbytnio próby nadania Europie oblicza wykluczającego dziedzictwo religijne, a w szczególności głęboką duszę chrześcijańską, przez stanowienie praw dla tworzących ją ludów w oderwaniu od ich życiodajnego źródła, jakim jest chrześcijaństwo.

Osłabienie wrażliwości na Boga, na to, co święte, owocuje osłabieniem wrażliwości na człowieka – doskonałym przykładem w tym miejscu jest propozycja tak zwanego „klonowania terapeutycznego”, w którym życie dziecka nienarodzonego zostaje poświęcone na rzecz życia dorosłego (w szerokim rozumieniu tego słowa) człowieka (czy można w takim przypadku mówić o jakiejkolwiek terapii?).

Problemem nie pozostaje jedynie „klonowanie terapeutyczne”. Poddanie procesów powstawania życia ludzkiego biotechnologicznej kontroli i dominacji, przekształca osobę ludzką w „szklane indywiduum” (l’uomo di vetro) – to, co naturalne zostaje zmieszane z tym, co sztuczne. W konsekwencji pojawiły się niespotykane dotąd hybrydy: dziecko może posiadać trzy matki (matkę genetyczną, fizjologiczną i prawną) oraz dwóch ojców (genetycznego i prawnego); dziecko może być powołane do istnienia z gamet nieżyjących już rodziców; w końcu dziecko może posiadać w jednej i tej samej kobiecie zarówno matkę fizjologiczną, jak i zarazem babcię (córka matki daje swoje gamety, zaś matka „wypożycza” swoje łono i rodzi dziecko dla swojej… córki). Klonowanie generatywne posuwa się dalej – eliminuje jednego z rodziców genetycznych. Jak stwierdzają P. Singer i D. Wells:

Klonowanie umożliwiłoby osobom samotnym posiadanie dzieci bez konieczności korzystania z cudzego materiału genetycznego. Może się komuś nie podobać myśl o dziecku skazanym na dziedzictwo genetyczne obcej osoby ani też świadomość, że takie dziecko będzie miało nieznanego rodzica. Aby tego uniknąć, kobieta mogłaby sklonować samą siebie (…). Mężczyzna mógłby skorzystać z usług matki zastępczej, i chociaż wymagałoby to częściowego zaangażowania obcej osoby do procesu rozrodczego, nie pozostawiłoby to żadnego śladu genetycznego w dziecku. Z podobnych powodów niektóre niepłodne pary mogłyby wybrać klonowanie. Jeśli nasienie mężczyzny jest zbyt słabe, a kobieta nie produkuje gamet, mogą oni mieć dzieci drogą sztucznej inseminacji przy użyciu gamety pochodzącej od innej kobiety. Natomiast klonowanie pozwoliłoby im uniknąć włączania osoby trzeciej, gdyby chcieli syna od mężczyzny lub dziewczynki od kobiety.

Tego rodzaju myślenie roszczeniowe (co Melchior Wańkowicz nazwał niegdyś „chciejstwem”) zdaje się zataczać coraz szersze kręgi we współczesnym społeczeństwie, a w związku z tym i w szeroko rozumianej kulturze wszystko jest usprawiedliwione, jeśli służy zaspokojeniu moich oczekiwań lub lepszemu wyrażeniu mnie samego. Nie sposób w tym miejscu nie przytoczyć pełnych ironii słów J. Testarta, który o postawie roszczeniowej pisze w następujący sposób:

Każdy wie najlepiej, że siebie samego kocha się najbardziej, siebie pragnie się najbardziej. Jeśli dziecko jest sumą uczuciowości i narcyzmu, to najgłębiej skrywanym marzeniem jest miraż klonowania: kocham siebie i stwarzam sobie dziecko; tym razem zrodzę się z mojej własnej krwi, na moich własnych oczach; zrodzę się i będę żyć z miłości do siebie… Może się zdarzyć, że zbyt intensywnie pragnąc dojdzie się w tym marzeniu aż do końca, poza granice pragnień, poza granice ciał, dojdzie się do pełni seksualizmu i odkryje, że jest on bezpłciowy.

Ideologia jakości życia wraz ze swoim myśleniem roszczeniowym przekształca się z czasem w obsesję zdrowia – kult człowieka „skazanego na sukces” (młodego, zdrowego, silnego, inteligentnego etc.). Naturalnie, że czymś normalnym pozostaje chęć bycia zdrowym – wynika to z inklinacji ludzkiej natury. Jednak rodzi się bardzo wiele dylematów moralnych, kiedy pragnienie bycia zdrowym oraz czerpanie radości z życia, dokonuje się za cenę życia ludzkiego – z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku tak zwanego „klonowania terapeutycznego”. Ideologia jakości życia posiada swoją własną „logikę” (sui generis!) – ponieważ jesteś słabszy, chory, mniejszy – czyli nie reprezentujesz sobą odpowiedniej jakości istnienia – wobec powyższego mogę z tobą zrobić, co zechcę (nie jesteś jednostką, której przysługują te same prawa, co mnie). Taką postawę można określić mianem „kultury agresji wobec słabszego”; chociaż trudno w takiej sytuacji mówić o „kulturze” – jest to raczej „antykultura”. Ideologia jakości życia wraz ze swoją pogardą wobec istnień słabszych i mniejszych prowadzi do uznania hedonizmu jako postawy jedynie uprawnionej w społeczeństwie – biotechnologia, włącznie z klonowaniem typu generatywnego, jak i terapeutycznego, ma służyć zaspokajaniu roszczeń współczesnego człowieka.

Może dziwić, że w dobie nawoływań o „budowanie miasta godnego człowieka” tak bardzo banalizuje się człowieka jako osobę. Życie ludzkie z wartości fundamentalnej stało się wartością względną – o tym, kto ma prawo do życia decydują dzisiaj niejednokrotnie demokratycznie (a jakże!) wybrane parlamenty. Także sama ludzka płciowość, w kontekście „kultury hedonistyczno--roszczeniowej”, została zbanalizowana i sprowadzona do roli kolejnej formy rozrywki. Z jednej strony czyni się wszystko, aby nowe życie ludzkie nie zaistniało w wyniku pożycia płciowego (antykoncepcja, sterylizacja, środki wczesnoporonne, aborcja), z drugiej zaś – obezpłodnionym parom małżeńskim podsuwa się swoistą polisę asekuracyjną w postaci sztucznego zapłodnienia (zarówno in vivo, jak i in vitro); w tę „kwadraturę koła” wpisuje się także propozycja klonowania człowieka.

„Budowanie miasta godnego człowieka” nie może opierać się na „kulturze użycia” – w szerokim znaczeniu tego pojęcia. Traktowanie osoby ludzkiej jako narzędzia w celu osiągnięcia na przykład lepszej „jakości życia”, nie ma nic wspólnego z kulturą. Wręcz przeciwnie, jest kolejnym znakiem antykultury. Odnosi się to także do sposobu traktowania ludzkiej płciowości. Ponieważ cały człowiek jest „płciowy” – to znaczy przeżywa swoje człowieczeństwo będąc osobą-mężczyzną lub osobą-kobietą – manipulacje ludzką płciowością (sztuczne zapłodnienia, klonowanie, antykoncepcja) są zarazem manipulacjami całym człowiekiem, a nie tylko jakąś jego „częścią”. Do tej pory społeczność międzynarodowa wzdryga się na myśl o tym, czego dopuścił się totalitarny system niemieckich narodowych socjalistów w okresie II wojny światowej pod płaszczykiem doświadczeń medycznych – między innymi próby zastosowania promieni Roentgena do masowej sterylizacji „niższych ras ludzkich”. Hitlerowcy swoje postępowanie usprawiedliwiali polepszeniem własnej jakości życia – powiększenie „należnej” Niemcom przestrzeni życiowej. Podobnie i komuniści swoje próby zmiany społeczeństwa, gdy takowe nie pasowało do jedynie słusznej ideologii, usprawiedliwiali „dziejową koniecznością sprawiedliwości klasowej” i „dobrem proletariatu” rozstrzeliwanie ludzi oraz wysyłanie ich do lagrów (dobro proletariatu poprzez dyktaturę proletariatu!); w takiej sytuacji nie dziwi zatem fakt, że pierwszym krajem w Europie, który zalegalizował aborcję w roku 1920 była Rosja Sowiecka. Zarówno naziści, komuniści, jak i niestety współcześni zwolennicy traktowania osoby ludzkiej (szczególnie embrionów ludzkich) w kategoriach „środka do celu”, posiadają wspólny mianownik – budowanie kultury gardzącej życiem ludzkim w imię doraźnych korzyści. Taka kultura, oparta na pogardzie dla godności osoby ludzkiej oraz jej niezbywalnym prawu do życia, nie może przetrwać – przeistoczy się w końcu w wojnę „wszystkich przeciwko wszystkim”, czego już historia cywilizacji dowiodła.

4. Wnioski końcowe

Od zarania historii ludzkiej towarzyszy człowiekowi pokusa: I rzekł wąż do niewiasty: Żadną miarą nie umrzecie śmiercią. Bo wie Bóg, iż któregokolwiek dnia będziecie jeść z niego, otworzą się oczy wasze i będziecie jako bogowie, znając dobre i złe (Rdz 3, 4-5). Ta pokusa w dzisiejszej rzeczywistości dotyczy już nie tylko tego, że człowiek chce decydować o tym, co jest dobre, a co złe, ale pragnie podejmować decyzje o tym, kiedy i w jaki sposób ma się począć (sztuczne zapłodnienie, klonowanie) oraz kiedy i w jaki sposób ma być pozbawiony życia (aborcja, eutanazja).

W momencie gdy człowiek zaczyna się uważać za absolutnego pana swojego życia (ale przecież sam siebie do istnienia nie powołał, tylko życie otrzymał od Boga i rodziców! – nie będąc autokreatorem, nie jest zarazem panem absolutnym), rzeczywiście wydaje mu się, że staje się „jako bogowie” (por. Rdz 3, 4-5); jest to kolejna ułuda, która się tworzy pod maską „postępu i wyzwolenia”.

Kultura życia to zarazem kultura daru drugiej osoby – czyli istnienie dla drugiego, solidarność z nim. Trudno jest nazwać solidarnością spełnianie roszczeń drugiego człowieka – szczególnie za cenę życia (klonowanie terapeutyczne) lub manipulacji drugą osobą ludzką (klonowanie generatywne oraz terapeutyczne). Kultura życia i wchodząca w jej zakres kultura daru i solidarności, to szeroko rozumiana pomoc w wypełnieniu osobistych zadań na ziemi – a do tego jest powołany każdy człowiek. Pisał o tym jeszcze w roku 1956 Prymas Stefan Kardynał Wyszyński:

Na to człowiek jest powołany przez Boga na świat, aby tu wypełnić własne zadanie życiowe; aby tu się rozwinąć, doznać serca i okazać ludziom serce; aby móc poznać Boga i Go miłować; aby okazać rodzicom swoją opiekę na starość; aby dobrze się przysłużyć narodowi, społeczeństwu, ludzkości całej; aby dać chwałę Bogu; aby wysłużyć sobie wysoki stopień chwały i szczęścia w niebie. Kto na ziemi ma prawo stanąć w poprzek tym wielkim zadaniom człowieka, który jest powołany do życia, który chce się narodzić? Nikt takiego prawa nie ma! Natomiast mamy wszyscy obowiązek „stanąć na straży budzącego się życia”, jako najcenniejszego skarbu człowieka.

Ideologia jakości życia – wraz ze swoim postulatem eliminacji lub dowolnej manipulacji istnieniami „niedoskonałymi” (chorzy, starsi, dzieci nie narodzone) – przeciwstawia się tym zadaniom osoby ludzkiej. Dziwić się więc należy, że w dobie, gdy człowiek uważa siebie za bardziej cywilizowanego, odzywa się w nim pragnienie budowania „kultury”, która realizację życiowych celów i zadań rezerwuje jedynie dla silniejszych, większych – słowem: „doskonalszych”.

Sommario

La clonazione dell'uomo e l'ideologia della vita

Non si puň deludere che l’umanitŕ di oggi si trova davanti alla grande tentazione: creare qualcuno secondo l’immagine e somiglianza propria. La clonazione dell’uomo, sia per gli scopi terapeutici che per gli scopi generativi, mette in dubbio la condizione culturale dell’uomo contemporaneo. Invece di proporre la cultura della vita (col rispetto della dignitŕ della persona umana e del suo inviolabile diritto alla vita), si cerca di creare una mentalitŕ di „qualitŕ della vita”. Alla vita, secondo questa ideologia nuova, hanno il diritto solamente gli esseri piů potenti e piů grandi. Questa mentalitŕ č un segno particolare della decadenza culturale delle societŕ di benessere. Purtroppo č un segno che mentalmente si situa nella linea della mentalitŕ dei nazisti tedeschi e dei comunisti sovietici – la vita umana, la persona umana, per loro significava nulla. Anche oggi, un essere umano piů piccolo e piů indifeso per tanti significa nulla – si puň fare con esso tutto ciň che č possibile (č solamente un embrione!).

Ks. prof. dr Artur Jerzy Katolo – ur. w 1967 r. w Lublinie, dr teologii, specjalista bioetyk, italianista. Studia na KUL – doktorat z teologii; Scuola di Medicina e Scienze Umane Istituto HSR w Mediolanie – bioetyka; Pontificia Facoltŕ Teologica dell’Italia Settentrionale w Mediolanie – teologia moralna; Accademia Italiana di Lingua Scuola Leonardo da Vinci w Rzymie – italianistyka. Był wykładowcą w Scuola di Formazione Teologica w San Miniato, pracownikiem naukowym w Instytucie Jana Pawła II KUL. Obecnie wykłada w Pontificia Facoltŕ Teologica dell’Italia Meridionale w Cosenza i na Papieskim Wydziale Teologicznym „Bobolanum” w Warszawie. Autor książek: ABC bioetyki, Lublin 1997; Embrion ludzki – osoba czy rzecz?, Lublin – Sandomierz 2000; Bezdroża antykoncepcji (red.), Lublin 2001; Bioetyka starożytności chrześcijańskiej, Warszawa 2003. Publikacje na łamach: „Przegląd Powszechny”, „Ethos”, „Memoranda”, „Poznańskie Studia Teologiczne”.

Okładka naszego numeru

 

 

 

 

© KST 2004-2005 by WEBmaster